Ciąg dalszy owoców poszukiwań uczestników warsztatów. Pora zatem m.im. na cygańską magię zarobkową i odczynianie uroków. Informacje zebrała Ewa Breguła.
Cygańska magia zarobkowa a rodzime wierzenia ludowe
Cygańskie wróżbiarstwo i magia – główne źródła utrzymania
większości grup tego ludu – polegają na umiejętnym, kultywowanym od stuleci
wykorzystywaniu zabobonności niecygańskiego otoczenia. Wydawać by się mogło, że
ci, którzy zarobkują dzięki cudzym przesądom, sami wolni są od zabobonu, jak
gdyby „niewierzący” nawet w zakresie prymitywnych ludowych wierzeń. Jest to
oczywiście przekonanie błędne. Wydrwiwając po cichu i wyzyskując w celach zarobkowych
przesądy cudze, mają Cyganie inne na własny użytek, traktowane poważnie,
obdarzane przez nich pełną wiarą, praktykowane. Rekwizyty wróżbiarskie Cyganek,
poza kartami, to prymitywne figurki i przedmioty, zwane diabełkami, trupkami,
kostkami i włochatymi krzyżami, formowane przeważnie z wosku, albo będące
kompozycją z kości, włosów itp. Nie stanowią one wyobrażenia jakichś własnych
cygańskich „demonów”. I jeślibyśmy nawet nazwali „diabełka”, czy „trupka” figurą
demona, to byłby to „demon” produkowany wyłącznie do użytku na zewnątrz,
którego rolą jest być strasznym dla nie-Cyganów, budzić zabobonny lęk u obcych.
Sami Cyganie, twórcy tych figurek, nie wiążą z nimi żadnych wierzeń w ich
złowrogie działanie, traktując je jako „czarodziejskie” rekwizyty, ułatwiające
wróżkom zarobkowanie. Są to więc w pojęciu samych Cyganów „quasi-diabełki”,
„niby-trupki. Ich rodowód i cel jest czysto utylitarny. W tym tkwi wyjątkowość
tego rodzaju figurek na tle folkloru wszelkich innych grup etnicznych, na tym
właśnie polega osobliwa folklorystyczna specyfika tych cygańskich wytworów.
Strach, który zgodnie ze swym przeznaczeniem wywołują, potrzebny jest wróżącej
Cygance: za odpowiednią opłatą oferuje ona swoje usługi w „odwróceniu uroku”
czy zapobieżeniu nieszczęściom, które rzekomo zagrażają. Bengoro bywa
surrealistyczną kompozycją wyobrażającą jednookiego „diabełka”. Kurze oko –
właściwie dwa, zszyte ze sobą ściśle na płask – stanowi jakby jego głowę,
opatrzoną zakrzywionymi rożkami zrobionymi z pazurków kury. Dalszy ciąg postaci
bengoro to zwieszający się od kurzego oka w dół kosmyk ludzkich włosów. Surowca
do wyrobów takich „diabełków” Cyganom nie brak, jako że kury stanowią ich
główny łup myśliwski i są powszechną potrawą. Tworzywem innych diabełków jest
wosk lub parafina ze świecy połączona z utartym węglem drzewnym. Z tej masy
podobnej do smoły Cyganka lepi rogatego „diabełka” o czterech kończynach i
ogonkiem z kępki włosów. Oczy takiego diabełka są czerwone – z koralików lub z
kulek utoczonych z czerwonego papieru lub nici. Z takim czy innym, woskowym czy
też kurzym „diabełkiem” Cyganka wędruje na wieś – „czarować” (drab te deł,
drabakireł) . Czasem zabiera z sobą czarodziejską „kostkę” okręconą włosami,
„trupka” z wosku, lub „krzyż”. I jeśli wyczuje, że w czyimś gospodarstwie
dzieje się coś niepomyślnego (choroba w domu, pomór kur, nieurodzaj) prosi
chłopkę o kurze jajko i zawija je w chustkę, umieszczając obok niego
niepostrzeżenie ukrytego „diabełka”. Prosi klientkę o rozbicie jajka, poczem
rozwija chustkę i wydobywa ze skorup – złowróżbną figurkę. Cyganka wyjaśnia
ogrom niebezpieczeństwa: w jajku mieszka diabeł. Obiecuje usunąć z domu
„nieczystą siłę” za odpowiednią opłatą. Podobnie „kostka” – kokało – bywa
„znajdowana” nie tylko w jajku, ale i pod progiem domu, w korycie, w żłobie, w
pościeli... „Trupek” to miniaturowe wyobrażenie zmarłego, ulepiona z wosku
figurka z wyciągniętymi nogami o rękach skrzyżowanych na piersi. Wróży chorobę
i śmierć i „wylęga się” nie z jajka, jak „diabełek”, ale z wody, na którą wróżka
rzuca czar.
„Włochaty krzyż” – truszuł bałenca – to ulepiony z
uczernionego wosku krzyżyk, opleciony ludzkimi włosami. Znajduje magiczne
zastosowanie podobne jak „kostka”, czasem jak „trupek”. Wszystkie te figurki są
symbolami chrześcijańskimi: śmierć, diabeł i krzyż. Ten ostatni ma zwiastować
śmierć i grób i – podobnie jak „trupek” – mułoro – nie symbolizuje „sił
boskich”: jest opleciony włosami, co nadaje mu cechy odrażające, niesamowity
wygląd i złowróżbne znaczenie. Dawne dokumenty świadczą, że już przed wiekami
cygańskie wróżki posługiwały się „diabełkami” lub „kostkami”, że proceder ten
znany był już w Europie w XVI wieku. Obecnie, gdy rodzima cygańska demonologia
znajduje się w stadium zaniku, owa „demonologia zarobkowa”, wyzyskująca
zabobonność niecygańskiego otoczenia jest nadal żywa. Praktyki tego rodzaju
nazwać by można żerowaniem na ludzkiej ciemnocie. Warto przytoczyć relację
młodej wróżki cygańskiej o tym, co się jej zdarzyło w czasie wędrówek, po
wsiach w 1962 roku. Historia ta dowodzi, że Cyganka dostrzegła i wzięła pod
uwagę różnicę między ludzką naiwnością, a ludzkim nieszczęściem. W pewnym domu
gospodyni poprosiła, aby ziołami i czarami uzdrowiła jej synka. Chłopiec był
„całkiem głupi”, jak określiła Cyganka. Było to dziecko niedorozwinięte,
cierpiące na epilepsję. Matka jego mówiła, jak wiele pieniędzy wy- dała na
lekarzy i znachorów bez żadnego skutku. Prosiła więc, płacząc, żeby Cyganka jej
pomogła i zdjęła z dziecka „zły czar”. Obiecywała sowicie za to zapłacić.
Cyganka oddała biednemu chłopcu do zabawy talię swoich kart, którymi się bardzo
ucieszył, i odmówiła po- mocy; zrezygnowała z łatwego zysku, nie chcąc
oszukiwać nieszczęśliwej matki. „Za wielki grzech bym wzięła na swoją głowę”
powiedziała mi. „Dla głupiego nie mam litości, wszystko mu wezmę i tylko się
pośmieję, ale tam, to już nie miałam sumienia drab te deł (czarować)”.
Przejawiający się w licznych obrzędach, w magicznych „odczynianiach” lęk
Cyganów przed złym duchem, przed diabłem i przed zmarłym nie koliduje z
czarowniczymi praktykami, „diabełkami” i „trupkami”, które nazwać by można
„demonami cudzego strachu”. Są one bowiem w cygańskim odczuciu pozbawione
jakichkolwiek złowrogich mocy. Ich zadaniem jest wzbudzać lęk tylko w wiejskiej
izbie, nigdy zaś – w cygańskim namiocie. Cyganka, śmiejąca się w duszy z wiary
polskiej chłopki w cygańskie „diabełki”, „trupki” i inne figurki
magiczno-wróżbiarskie, będzie najszczerzej podzielała wiarę swojej klientki w
złowróżbne znaczenie pohukiwania sowy albo wołania puszczyka. Natomiast
bezsensowna i głupia wyda się Cyganom obawa przed nietoperzem, gdyż w ich
przekonaniu jest on zwiastunem szczęścia, a więc jak najbardziej pożądanym w
cygańskim taborze skrzydlatym gościem. Rzecz osobliwa, że nietoperz, zwierzę o
niezwykłym wyglądzie i trybie życia, latające tylko po zapadnięciu zmroku, jest
przez Cyganów traktowany diametralnie różnie niż nocny ptak – sowa. Nietoperz
uosabia szczęście i bogactwo, jest nosicielem wszelkich pomyślności. Jego
pojawienie się nad cygańskim taborem świadczy o tym, że las, w którym rozbito
na- mioty jest niejako błogosławiony i że nie grozi w nim Cyganom żadne
niebezpieczeństwo. Kelderasza nazywają nietoperza lilijako, w niektórych innych
szczepach zwie się on bachtali , tzn. przynoszący szczęście. Wielkim szczęściem
jest znalezienie martwego nietoperza, byleby tylko był uschnięty, nie w stanie
rozkładu. Schowanie takiego nietoperza do sakiewki zapewnia znalazcy bogactwo.
Polscy Cyganie nizinni, wśród których także występuje wiara w nietoperzową
dobrowróżbność, przywiązywali czasem do bata obcięte skrzydła, łapki
nietoperza, co miało przynosić pomyślność ich wędrówce i koniom, ciągnącym
cygański wóz. Innym amuletem jest bajero , dawany wielu dzieciom, każdemu
niemal chłopcu Kelderaszów. Jest to mały płócienny woreczek kwadratowy i
płaski. Zawiesza się go małemu dziecku na szyi, aby przynosił posiadaczowi
szczęście, zapewnił zdrowie i siły, a także chronił przed chorobami. W woreczku
zaszyty jest kawałek żelaza (sastry) i suszone ziółko (draboro). Żelazo ma zapewnić
zdrowie i moc. Zaszyte w bajero , ma przysporzyć Cyganiakowi wiele sił, „aby
stał się tak mocny, jak rycerz”.
Polscy Kelderasza wkładają do bajero ziele zwane przez nich
strażniko , które – jak twierdzą – rośnie jedynie na Jasnej Górze w
Częstochowie, u stóp klasztoru. Kult Jasnej Góry od dawna występuje w
niektórych rodach polskich Kelderaszów; świadczy o tym choćby pielgrzymka do
Częstochowy Cygana Kirpacza wraz z żoną i chorym synkiem, przed pierwszą wojną
światową – aż z Wielkiej Brytanii. Chusta służąca do podwiązywania brody
zmarłego i mesura – do zdejmowania miary na trumnę – to bardzo cenione przez
Kelderaszów amulety, chroniące przed „wsypą”, przed wy- kryciem niepożądanym
prawdy, przed policją. Moc magiczna tych amuletów pochodzi od zmarłego, z
którym się bezpośrednio stykały. Zapewne niewidzialny duch za pośrednictwem
chusty (dikło) i miarki (mesura) udziela daru niewidzialności i nietykalności
ukrytym przed obcymi przedmiotom i zatajonym sprawom. Wśród dających pomyślność
i złowróżbnych zjawisk naczelną rolę odgrywają zwierzęta, które – niezależnie
od swego pozytywnego czy negatywnego znaczenia – stanowią w zasadzie „tabu”, a
zatem nie wolno ich zabijać: dobrych, przychylnych Cyganom – dlatego, że niosą
pomyślność; złych, złowróżbnych – aby nie ściągnąć na siebie nieszczęścia,
złego losu. Jaszczurka jest zwierzęciem życzliwym dla Cyganów, ostrzega ich
przed nieszczęściem, budzi śpiących, kiedy grozi im ugryzienie jadowitego węża.
Dlatego nie należy jaszczurki zabijać. Nie wolno też zabijać ptaków, gdyż
zabójca straciłby potomstwo. Nie jest to rygory- styczny zakaz, ale wielu
Cyganów nie ośmieli się skrzywdzić ptaka. Oczywiście dotyczy to tylko ptaków
dzikich, nie odnosi się do ptactwa domowego, np. kur, które są bez obaw
zabijane. Również zabijanie dzikiego ptactwa – np. szpaków – zdarza się czasem
w innych grupach cygańskich, wśród niektórych rodów polskich Cyganów nizinnych.
Węże, żmije, choć bywają niebezpieczne i groźne dla życia, są dla większości
naszych Cyganów nietykalne. Zabi- cie ich mści się srogo. Przed kilkudziesięciu
laty pewien Cygan – koniokrad z grupy Serwy, należącej do polskich Cyganów
nizinnych, spał w lesie pod drzewem. Kiedy się ocknął, zobaczył pełznącego ku
niemu węża. Zanim zdecydował się wstać, ujrzał, że zbliża się ku niemu cała
rodzina wężów. Policzył je – było trzynaście. Schwytał kij i siekąc nim z całej
siły, zabił dwanaście wężów, a trzynastemu odrąbał kawał ogona. Skutki nie dały
na siebie długo czekać: Cygan został wkrótce aresztowany i skazany na dwanaście
i pół roku więzienia – dokładnie tyle, ile wężów utłukł kijem. Pewna Cyganka –
jak twierdzą Kelderasza – miała przed wielu laty groźną przygodę z wężami. W
namiocie jej stał wielki wiklinowy kosz spełniający rolę szafy. Przechowywała w
nim odzież i bieliznę. W nocy padał ulewny deszcz, w namiocie podmokło i
wszystko nasiąkło wilgocią. Nazajutrz zrobiło się pogodnie i Cyganka
postanowiła opróżnić kosz i poro- zwieszać w lesie jego zawartość, aby
przeschła na słońcu. Na dnie kosza Cyganka z przerażeniem odnalazła kłębowisko
węży, które tam założyły sobie gniazdo. Nie namyślając się, pozabijała
wszystkie. Nie uszło jej to bezkarnie: Cygance zmarło w niedługim czasie
kilkoro dzieci. Chcąc się zabezpieczyć przed żmijami w czasie leśnych noclegów,
Cyganie okrążają obozowisko z zatlonym gałganem w ręku. Wierzą, że po tym
zabiegu żaden wąż nie przekradnie się do namiotów, nie przeniknie przez zaklęty
krąg, nakreślony dymem w powietrzu. W ostatnim czasie zdarzyło się, że Cyganka
przyniosła do obozowiska wiadro wody zaczerpniętej w rzece. Okazało się, że na
dnie wiadra jest żywy wąż. Jeden z Cyganów zamierzył się na niego widłami, ale
przestrzeżony przez starszych darował mu życie; węża wyniesiono w wiadrze i
wrzucono z powrotem do rzeki. Nie tylko lęk przed ugryzieniem każe Cyganom
wystrzegać się spotkań z wężem. Unikają go, ponieważ twierdzą, że lubi on
wysysać śpiącym Cygankom mleko z piersi. Kelderasza zapewniają, że nieraz
zdarzyło się, iż wąż wpełzł do namiotu, wyciągnął się jak długi tuż obok
uśpionego dziecka i zaczynał ssać mleko z piersi cygańskiej matki. Cyganie nie
odróżniają węża nieszkodliwego od jadowitego, zaskrońca od żmii; każdego się
obawiają, żadnego nie wolno im zabić. Nawet wąż, który się przyśni, szkodzi
Cyganom, jest złym znakiem, a jeżeli się przed nocą wymówi jego nazwę – sap –
należy dla zażegnania nieszczęścia dodać: tje źał ła raćasa – niech odejdzie z
nocą. Wśród Kelderaszów w Polsce zachowało się do dziś podanie, które tłumaczy
genezę nie- tykalności węży: są one potomstwem zaklętych ludzi, a więc nie
wolno ich zabijać; to samo dotyczy ptaków. W większości – jak się zdaje – grup
polskich Cyganów nizinnych nie utrzymał się zakaz zabijania węży. Ale nawet ci,
którzy uważają, że węże można zabijać, twierdzą, że uśmiercenie pierwszego
spotkanego wiosną węża mści się srogo. W czasie pobytu w lesie niektórzy
Cyganie strzegą się, aby nie zabić – choćby niechcący – żadnej żaby. Zabicie
jej sprowadza bowiem ulewny deszcz i burzę z piorunami. Cygańska nazwa diabła
wywodzi się z Indii: w sanskrycie żaba to bheka , a w języku hindi żaba i
ropucha zwie się identycznie jak cygański diabeł: beng . Łasica, której
magiczna rola w wierzeniach i obrzędach Cyganów bałkańskich była bardzo
istotna, jest zwierzęciem przynoszącym nieszczęście a zarazem – nietykalnym dla
polskich Cyganów nizinnych i dla Kelderaszów. Kelderasza nazywają ją borory ,
co znaczy synowa, panna młoda, obawiają się jej fukania i twierdzą, że ma ona
zwyczaj rzucać się na mężczyzn, aby ich gryźć i drapać. Samo jej „dmuchanie” na
człowieka może już wywołać nieszczęścia, choroby, a nawet śmierć. Polscy Cy-
ganie nizinni także unikają łasicy, nie zabijają jej, przypisując jednocześnie
temu zwierzątku złowrogie moce. Jej nazwa – phurdyńi (dmuchająca) – wiąże się
właśnie z niebezpiecznym według nich „dmuchaniem” łasiczki na mężczyzn. Cyganie
wystrzegają się spotkania z łasiczką, a skoro ją zobaczą, omijają z daleka.
Istnieje sporo zjawisk, których złowróżbne skutki należy odczyniać, lub
zapobiegać im. Sowa, o której już wspomnieliśmy, zwana brzydkim ptakiem, lub
ptakiem zmarłych, swoim pohukiwaniem zapowiada śmierć. Zdarza się, że na widok
nadlatujących sów Cyganie zwijają namioty i w popłochu przenoszą się gdzie
indziej. Wypadki zabijania sowy zdarzały się u Cyganów nizinnych, czy w
grupkach Cyganów pochodzenia rosyjskiego zwanych Chaładytka Roma. Autor słyszał
o spaleniu sowy żywcem w ognisku dla zażegnania niebezpieczeństwa. Tego rodzaju
postępek raczej nie mógłby się zdarzyć u Kelderaszów, którzy nie uśmiercają
sowy. Na jej pohukiwanie, czy na wołanie puszczyka odpowiadają Cyganki
przekleństwami, w których życzą „brzydkiemu ptakowi” wszystkiego najgorszego. W
warszawskim ogrodzie zoologicznym zwiedzający ZOO Cyganie nie szczędzili
przekleństw nocnym ptakom. Złym znakiem jest także wycie psa w nocy. Cyganie twierdzą,
że cygańskie psy, wychowane w taborze, nie wyją. Bywa jednak, że wbrew tej
regule cygański pies zaczyna wyć, a wtedy Cyganie są gotowi nawet zabić go, aby
uniknąć nieszczęścia.
Także sami Cyganie,
dopuszczając się pewnych zabronionych czynności, mogą zwabić zły los,
sprowadzić nieszczęście. Zaklęcie tje źał ła raćasa – „niech odejdzie z
nocą”, wypowiadane jest, jeśli wieczorem, po zapadnięciu ciemności, ktoś
powie zakazane słowo, albo też uczyni coś, co uważane jest za znak złowróżbny,
np. zagwiżdże po zachodzie słońca, albo przejrzy się wieczorem w lustrze. Pewne
zakazy tego rodzaju dotyczą wyłącznie kobiety, Cyganki-mężatki. Nie wolno jej
np. przejść przed dyszlem cygańskiego wozu. Jeśli się to zdarzy, Cyganie mówią
z gniewem, obawiając się o losy dalszej wędrówki: Mareł ła o dźeł,
bibachtali sas, nakhlas angłaj huda! (niech ją Bóg bije, przyniosła
nieszczęście, przeszła przed dyszlem!). Nie wolno rankiem przejść przed
namiotem z pustym wiadrem. Idąc o tej porze po wodę, należy okrążyć namiot od
tyłu, w przeciwnym razie można „wysuszyć szczęście”, czyli ściągnąć na
mieszkańców namiotu śuko bach (suche szczęście). Aby odwrócić od siebie tę
„suszę” i skierować nieszczęście wyłącznie na jego bezpośredniego sprawcę niosą
cego wiadro przed namiotem, Cyganie zaklinają: Mareł ła o dźeł, nakhli ła
śuka bradźasa! Śućoł łaki bach! (niech ją Bóg bije, przechodzi z suchym
wiadrem! Niech wyschnie jej szczęście!).
Osobną dziedzinę magicznych zabiegów stanowi ODCZYNIANIE UROKÓW, które – zdaniem Cyganów –
bywają im zadawane najczęściej nie przez ich pobratymców, ale przez Polaków.
Pierwszym objawem zadanego uroku jest ból głowy.
Wówczas liże się trzykrotnie czoło uroczonego, po czym do naczynia z wodą
wrzuca się zwęglone drewienka; w zależności od tego, czy toną, czy utrzymują
się na powierzchni, osądza się, czy choroba wynikła z uroku. Po utwierdzeniu
się w przekonaniu, że zawiniły tu czyjeś „uroczne oczy” i że cierpią- cy Cygan
jest dźino jakhało , sporządza się trójkąt z trzech igieł w ten sposób, że
ostrze jednej igły wetknięte jest w uszko sąsiedniej. Wodę, do której wrzucono
węgielki, przelewa się do innego naczynia tak, aby jej strumień spływał przez
wnętrze owego igielnego trójkąta, a następnie wylewa się ją na rozstajach.
W celu zabezpieczenia się przed urokiem Cyganie noszą rozmaite czerwone
przedmioty, gdyż ten kolor właśnie jest przed nim najskuteczniejszą ochroną;
może to być czerwona chustka, wstążka, korale. Czasem nawet woreczek (bajero)
uszyty bywa z czerwonego materiału. Pojawianie się pewnych zwierząt bywa
krańcowo odmiennie interpretowane w różnych szczepach Cyganów w Polsce. Na
przykład pojawienie się sroki, zwanej przez Kelderaszów kakaraska , jest przez
polskich Cyganów nizinnych uważane za dobry znak, podczas gdy Kelderasza
wierzą, że skrzecząca sroka zwiastuje nieszczęście, sprowadza do obozu milicję,
a złodzieja wydaje w ręce prawa. Zdaje się, że oprócz omawianego szczątkowego
kultu węża cygańskie wierzenia dotyczące księżyca i gwiazd są także reliktem
jakichś wygasłych już mitów. Charakterystyczne jest, że na cygańskich
amuletach, płytkach z drewna, których wizerunki opublikowano przed laty, z
reguły wyobrażane były węże, gwiazdy i księżyc.
Dla pozyskania szczęścia i pomyślności w wędrówkach witają Cyganie Kelderasza
„nowy księżyc”, zwany przez lud polski „młodzikiem”. Cyganie zdejmują przed nim
czapki, kłaniają mu się i proszą, aby im sprzyjał, wypowiadając słowa: Tje
avjeł bachtało o śon nevo (niech będzie szczęśliwy – „szczęściodajny” – nowy
księżyc). Inna wersja zaklęcia księży- cowego brzmi: „Księżyc nowy
wzeszedł nam na szczęście, abyśmy nie byli bez grosza, abyśmy byli szczęśliwi,
zdrowi i bogaci”.
Gwiazdy to kompas Cyganów. Gwiazdy to także
cygańskie konstelacje, jak kachńi kachńorenca – kura z kurczętami (Plejady) i
romano vurden – cygański wóz (Wielki Wóz). Kiedy „kura z kurczętami” jest
wysoko na niebie, polskim Cy- ganom szczęście nie sprzyja. Kiedy jedna gwiazda
z tej konstelacji zginie, wtedy Cyganów spotykają nieszczęścia. W czasie
zagłady Cyganów w hitlerowskich obozach koncentracyjnych i w lasach okupowanej
Polski pewna stara Cyganka zauważyła, że jedna z gwiazd „kurcząt” spadła.
Niektórzy Cyganie wierzą także, że kiedy spadnie jedna z trzech gwiazd z dyszla
„cygańskiego wozu” – to już będzie koniec Cyganów. Gdzie indziej twierdzą, że „dodatkowe”
gwiazdy w „dyszlu” to zły prognostyk. Nieznane to wierzenia Kelderaszom,
występujące tylko u polskich Cyganów nizinnych, i to nie we wszystkich ich
ugrupowaniach. Demonologia cygańska, tak obfita jeszcze przed kilkudziesięciu
laty na Bałkanach, zani- kła u nas niemal zupełnie. Nie ma śladu opisanych
przez Heinricha Wlislockiego w drugiej połowie XIX wieku w Transylwanii
Ruvanuša (wilkołaka), Dźuklanuša (człeko-psa), Phuv- uša (demona podziemnego),
Chagrina (zmory) i wielu innych. Wśród Kelderaszów i Lowarów w Polsce znana
jest jeszcze do dzisiaj mamiory – babuleńka. Jest to niewidzialna istota
mityczna, dobry duch, który sprzyja Cyganom. O jej obecności w lesie, na pieńku
ściętego drzewa, gdzie lubi przesiadywać, świadczy szczególny rodzaj grzybka,
mającego wygląd różowego lub żółtawego kremu. Jeśli Cygan natknie się w lesie
na taki ślad na pieńku, zbiera „krem” i chowa go w kawałku chleba. Noszony przy
sobie chleb z grzybkiem „babuleńki” przynosi znalazcy szczęście. Przetrwała też
do dziś wiara w trzy siostry – „wieszczki losu” o czym była mowa wcześniej. Do
cygańskich postaci demonologicznych należą także ćochano i ćochai . Ćochano to
powracający, niepokojący żywych zły duch zmarłego Cygana, Ćochai – coś w
rodzaju polskiej zmory. Dodajmy nawiasem, że ćma przylatująca nocą do światła
również nazywana jest przez Kelderaszów ćochai . Kelderasza, a także inni
Cyganie wierzą, że niekiedy nocami zmora trapi konie i ludzi. Zdarza się nawet,
że dręcząc konie, nie dając im spać, zaplata w ich grzywach warkoczyki. Jest to
ten sam zły duch, który znęcał się nad cygańskimi końmi w Siedmiogrodzie, zwany
chagrin wśród Cyganów bałkańskich. Aby zmora nie dręczyła człowieka we śnie,
należy po- łożyć pod głowę siekierę (aby zły duch przeląkł się jej
śmiercionośnego ostrza), albo... nóż i widelec (co napełniłoby zmorę obawą, że
zostanie zjedzona). Cyganie znają jeszcze jeden sposób zniechęcenia zmory do
niepożądanych odwiedzin: należy przed ułożeniem się do snu zjeść coś w miejscu
przeznaczonym do całkiem odmiennych czynności, np. w pobliżu dołu kloacznego.
Ma to wzbudzić w zmorze uczucie przemożnego wstrętu i obrzydzenia. W czasie
postoju Cyganie uważają pilnie, aby nie stawiać namiotów na leśnych ścieżkach,
choćby na- wet były nie uczęszczane i już zarośnięte, ponieważ pał droma le
weszeske e rat phireł o bjeng (po drogach leśnych nocą chodzi diabeł). Toteż
namioty ustawia się tylko w miejscach pokrytych roślinnością i nie wydeptanych.
Ów krążący ścieżkami diabeł jest zapewne iden- tyczny ze znanym Cyganom
bałkańskim demonem – ruvanusz , o którym m.in. wspominał cyganolog, arcyksiążę
Józef Habsburski: „Kiedy zamieszkali w chatach ziemnych, zbudowanych dla nich w
moim majątku, żaden nie chciał objąć ostatniej, na skraju kolonii leżącej, bo –
jak powiadali – tamtędy zły duch – ruvanusz – przechodzić będzie”. Zły duch
jest przez Kelderaszów nazywany także biwużo (nieczysty). Wiara w złowróżbne i
dobrowróżbne znaki mocno jest zakorzeniona zwłaszcza u Cyga- nów wędrujących i
w grupach mniej ucywilizowanych, biedniejszych i prymitywniejszych. Zanika ona
w ostatnich latach wraz z innymi przejawami folkloru cygańskiego i już
pokolenie powojenne nie zna wielu wierzeń wyznawanych i przestrzeganych jeszcze
przez ojców.
The best casinos and bonuses for 2021 - DrmCD
OdpowiedzUsuńHere are the best 여수 출장안마 casinos and bonuses 파주 출장샵 for 2021. Our editors discuss 청주 출장안마 some key factors, from promotions 정읍 출장마사지 to payout 강릉 출장샵 options. The best casino bonuses